Stefania Rogozińska-Dzik mistrzynią Polski w tenisie!
Reprezentantka #TeamYonex nie miała sobie równych podczas 93. edycji krajowego czempionatu, rozgrywanego pod nazwą Fundacja Radan Gliwice Open 2019. W niedzielny poranek debiutująca w seniorskich mistrzostwach kraju Stefania okazała się lepsza od Anastazji Szoszyny. Rozstawiona z piątką 18-latka przegrała co prawda pierwszą partię, ale w dwóch kolejnych poprawiła serwis i znakomicie poruszała się po korcie, co ostatecznie przyniosło jej zwycięstwo 3:6, 6:1, 6:4.
– Bardzo się cieszę z tego tytułu, bo wcześniej w juniorskich mistrzostwach Polski wygrałam tylko raz, w kategorii do lat 16. Zwykle przegrywałam z Igą Świątek albo Mają Chwalińską – mówiła Rogozińska-Dzik, biorąca udział w programie PZT LOTOS Team, wspierającym najzdolniejszych polskich zawodników.
Zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet, trudno było cokolwiek wyrokować przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji. Z jednej strony mieliśmy przedstawicieli bardziej doświadczonej grupy – Anastazję Szoszynę i Pawła Ciasia – którzy od wielu lat biorą udział w Mistrzostwach Polski i wiedzieli, jak grać o najwyższe cele. Tenisistka pochodząca z Ukrainy w ubiegłym roku doszła do półfinału, a Ciaś do spotkania o tytuł przystąpił jako dwukrotny mistrz Polski z lat 2013 i 2015.
Najpierw do gry przystąpiły kobiety, które rywalizację rozpoczęły przy świecącym słońcu i dużej, biorąc pod uwagę wcześniejsze dni, frekwencji. Lepszy początek zanotowała Szoszyna, która wykorzystała bolączki Rogozińskiej-Dzik. 18-latka była wyraźnie przytłoczona presją, co gołym okiem było widać w jej grze. Efekt? Pewnie wygrany set przez 22-letnią reprezentantkę klubu Grunwald Poznań.
Następnie obraz meczu zmienił się o 180 stopni. Przede wszystkim aura była zupełnie inna – promienie słoneczne ustąpiły miejsca chmurom i silnym podmuchom wiatru. Wraz z tym lepiej prezentować zaczęła się Rogozińska-Dzik, która zaczęła realizować swój taktyczny plan i poprzez agresywne akcje zaczęła regularnie punktować. Natomiast zdecydowanie gorzej fizycznie wyglądała Szoszyna, której czkawką odbijało się to, że w Gliwicach rywalizowała na trzech frontach i w każdej konkurencji doszła do finału.
21-latka nie zdołała odwrócić losów spotkania. Wprawdzie w decydującej partii wróciła ze stanu 1:4 i doprowadziła do wyrównania na 4:4, to jednak później lepiej z presją poradziła sobie młodsza oraz mniej doświadczona tenisistka. Zawodniczka Legii Warszawa najpierw utrzymała własne podane, a następnie tylko trzymała piłeczkę w korcie – to wystarczyło, bowiem Szoszyna w najważniejszym gemie spotkania popełniła kilka prostych błędów.
Tym samym Rogozińska-Dzik triumfowała 3:6, 6:1, 6:4 i odniosła największy sukces w karierze. Wynik ten jest szczególny, bowiem w seniorskich Mistrzostwach Polski zagrała dopiero po raz pierwszy w karierze! – Po pierwszym secie musiałam ochłonąć i przemyśleć taktykę. Powiodło się, od przerwy wszystko zaczęło iść już po mojej myśli. Bardzo się cieszę z tego tytułu, bo w juniorkach w mistrzostwach Polski wygrałam tylko raz, do lat 16, zwykle przegrywałam albo z Igą Świątek, albo z Mają Chwalińską. Dziękuję moim trenerom, że pomogli mi podjąć mądrą decyzję i skoncentrować się tylko na singlu, bo w innym wypadku w trzecim secie też mogłabym być zbyt zmęczona – powiedziała kilka chwil po dekoracji.
Mniej płynnie przebiegało finałowe starcie u mężczyzn. Daniel Michalski i Paweł Ciaś już na rozgrzewkę wyszli przy dość mocno padającym deszczu. Ucierpiała przez to również frekwencja, choć nadal nie brakowało śmiałków, którzy ani myśleli o odpuszczeniu widowiska. Mimo wspomnianych opadów – tenisistom udało się skończyć premierowego seta oraz rozegrać dwa gemy w drugiej partii. W lepszym nastroju kort opuszczał Ciaś, który prowadził 6:4, 1:1.
Po niespełna dwóch godzinach przerwy tenisiści wrócili na kort i mogli kontynuować bój o czempionat. Rywalizacja miała znów wręcz identyczny przebieg – chociaż mecz był bardzo wyrównany, to jednak w kluczowych momentach lepiej radził sobie starszy z biało-czerwonych, który także i tym razem zdobył o jedno przełamanie więcej. Wygrana 6:4, 6:4 pozwoliła graczowi klubu Beskidy Ustroń na zdobycie trzeciego mistrzostwa Polski w karierze.
Jak to świadczy o stanie polskiego tenisa? W końcu mistrzem kraju został zawodnik, który w tym roku wystąpił w jednym zawodowym turnieju, bowiem zawiesił profesjonalne starty. 25-latek zdradził, że powodem takiego stanu rzeczy były problemy finansowe. – Od niecałego roku trudno o moją czynność zawodową – fundusze na to nie pozwalają. Ciężko powiedzieć, jaki mam obecnie status. Jeśli dostałbym fundusze, powiedzmy na najbliższe dwa lata, to śmiało wróciłbym do grania – zapewnił tenisista, który najwyżej w karierze był notowany na 395. miejscu w rankingu ATP.
Tym samym zakończyły się 93. Mistrzostwa Polski w tenisie ziemnym, które ze względu na pulę nagród – znów były swego rodzaju historyczne. Wszystko wskazuje, że rekord płacowy zostanie pobity również w przyszłorocznej edycji. Powoli za tradycję należy uznać zapewnienia organizatorów o powiększaniu puli nagród – i prawidłowo!
#TEAMYONEX
tekst: tenisklub.pl